poniedziałek, 17 grudnia 2012

Dzieci są jak małe gąbki: bardzo łatwo nasiąkają chemikaliami

Ten temat może wprost ma do autyzmu daleko, ale jednak tylko pozornie. Wiele razy pisałem tutaj o narażeniu małych dzieci przed lub już po urodzeniu na różnego rodzaju szkodliwe dla organizmu (a przede wszystkim niedojrzałego układu nerwowego) czynniki środowiskowe. Poniższy artykuł, na który się powołuję, dodaje jeszcze jedną cegiełkę do naszej wiedzy na ten temat. Po prostu nie mogłem się powstrzymać, żeby o tym nie napisać...

Badania krwi regularnie wykazują większą ilość substancji chemicznych na kilogram masy ciała u dzieci. Rosną obawy co do skumulowanych efektów działania chemikaliów znajdujących się w organizmie nawet długo po ekspozycji. Dzieci są bardziej narażone podczas aktywności na podłodze, kiedy wkładają różne przedmioty do ust i wdychają kurz narażając się na zanieczyszczenia z powszechnych w domu tworzyw sztucznych, przetworzonych tkanin i substancji w sprayu.
Oto największe obecnie zagrożenia.

Szampony z substancjami 1,4-Dioksan i Quaternium-15.
Te związki chemiczne mogą uwalniać małe ilości rakotwórczego formaldehydu, który może być wdychany z powietrza.
1,4-Dioksan: rozpuszczalnik stosowany w przemyśle kosmetycznym, który jest zakazany w Europie, natomiast może tworzyć się w procesach produkcji niektórych składników kosmetyków.
Quaternium-15: 3-chloroallilochlorek metenaminy lub czwartorzędowa sól amoniowa, używany jako środek konserwujący w szamponach, dopuszczony do stosowania w ograniczonym stężeniu – 0,2% w gotowym produkcie.

Mydło antybakteryjne z triklosanem.
Substancja ta może powodować trwałe zaburzenia hormonalne. Może też przyczyniać się do lekooporności u bakterii.
Triklosan: środek grzybobójczy i bakteriostatyczny, sam w sobie jest mało toksyczny, natomiast ryzyko powstaje w wyniku spożywania żywności i wody, do której może się przedostawać. Wykrywano go we krwi matek i dzieci oraz w mleku matek karmiących (główne źródło to kosmetyki i środki czystości), a także w rzekach.

Miękki plastik lub polichlorek winylu (PVC) zawierający ftalany.
Ftalany, używane jako plastyfikatory, mogą znajdować się w elastycznych zabawkach dla dzieci, śliniakach i gryzakach (choć coraz częściej jest to już zakazane) oraz w innych przedmiotach i sprzętach gospodarstwa domowego, np. w zasłonach prysznicowych, materiałach na podłogę, plecakach i piórnikach dla starszych dzieci.
Ftalany: substancje chemiczne, które mogą powodować zaburzenia endokrynologiczne wiązane z problemami rozrodczymi i rozwojowymi. Wykładziny PVC wiąże się również z astmą.

Twardy plastik z bisfenolem A (BPA).
Bisfenol A, jest używany do produkcji tworzyw sztucznych i podobnie jak ftalany, zakłóca równowagę hormonalną w organizmie. Badania na zwierzętach łączą go z zachowaniami agresywnymi, wcześniejszą dojrzałością seksualną i problemami rozwojowymi. Coraz częściej jest zakazywany.

Piżamy i siedzenia samochodowe ze środkami zmniejszającymi palność.
Środki zmniejszające palność (antypireny) utrzymują się w środowisku i gromadzą w organizmach. Ich poziom rośnie na przykład w mleku matek w Ameryce Północnej. Wyniki badań na zwierzętach pokazują związek tych chemikaliów z guzami nowotworowymi, lub też problemami hormonalnymi.
Substancje te znajdują się m. in. w meblach, tkaninach, dywanach, komputerach oraz innych urządzeniach stosowanych w gospodarstwach domowych. W trakcie użytkowania produktu mogą się uwalniać i dostawać do organizmu przez układ pokarmowy i oddechowy.

Pieluchy jednorazowe.
Pieluchy są bielone w procesie z użyciem chloru, co tworzy rakotwórcze dioksyny. Super-chłonne kryształki stosowane we wkładach pieluch to poliakrylan sodu, który jest, wg producentów, bezpieczny. Nie jest taki natomiast dla środowiska. Każde małe dziecko wykorzystuje tysiące takich pieluszek, które znajdują się w końcu na wysypisku śmieci wraz z innymi odpadami.

Wazelina
Jako jeden z produktów ropy naftowej może być zanieczyszczona wielopierścieniowymi węglowodorami aromatycznymi (PAH) – niektóre z nich powodują raka. Nie wykazano bezpośredniego związku, jednak mówi się, że jest wysoki stopień ryzyka.

Filtry UV i inne perfumowane płyny zawierające ftalany
Ftalany są stosowane w kosmetykach, w tym filtrach UV, również po to aby utrwalać silny zapach. Zaleca się nie stosować takich kosmetyków u dzieci poniżej szóstego miesiąca życia, chroniąc je przed słońcem poprzez zakrywanie lub przebywanie w cieniu aż do ukończenia pierwszego roku życia. Lepiej poza tym używać filtrów w postaci mleczka niż w sprayu, aby małe dziecko go nie wdychało.

Rosną obawy co do skumulowanych efektów działania substancji chemicznych znajdujących się w organizmie po długiej ekspozycji. Dlatego specjaliści mówią, że musi powinno się wprowadzać jeszcze więcej ograniczeń dotyczących tych stosowania tych chemikaliów w przemyśle.
Polecam przy okazji zestaw publikacji o neurotoksycznych zagrożeniach środowiskowych opracowanych przez Collaborative on Health and the Environment (CHE). Link znajduje się w prawej kolumnie na moim blogu, ale można też wejść tutaj.

Źródło:
Vancouversun.com, 02 listopada 2012 r.

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Zanieczyszczenia powietrza związane z ruchem drogowym a autyzm

Dane z nowego badania sugerują, że dzieci, które są narażone w okresie prenatalnym i w czasie pierwszego roku życia na wysoki poziom zanieczyszczeń powietrza związany z ruchem drogowym, są bardziej narażone na autyzm.

Informacje te uzupełniają wyniki wcześniejszych badań dotyczących zamieszkania w pobliżu autostrad i występowania autyzmu, o których pisałem w styczniu 2011 r.

Autorzy obecnych doniesień nie twierdzą, że zanieczyszczenia takie są przyczyną autyzmu, ale mogą być jednym z czynników ryzyka.
Badacze z Kalifornii (Keck School of Medicine, University of Southern California w Los Angeles) sprawdzali jakość powietrza w pobliżu domów dzieci. Grupę badaną stanowiło 279 dzieci z autyzmem a kontrolną 245 zdrowych.
Okazało się, że dzieci z ASD były niemal dwukrotnie częściej narażone na najwyższy poziom zanieczyszczeń w łonie matki a mniej więcej trzy razy częściej w pierwszym roku życia.
Badany pył unoszący się w powietrzu to mieszanina kwasów, metali, gleby i kurzu. Naukowcy zauważyli podobny związek pomiędzy autyzmem a dwutlenkiem azotu pochodzącym ze spalin pojazdów.
Niektóre zanieczyszczenia mogą odgrywać negatywną rolę w rozwoju mózgu. Nie oznacza to, że ktoś kto jest na nie narażony będzie dotknięty autyzmem. Istnieje mnóstwo innych czynników, które mogą wyjaśniać taki związek. Poznając czynniki ryzyka, możemy je modyfikować i potencjalnie zmniejszać ryzyko pojawienia się autyzmu.

Źródła:

Reuters, 26 listopada 2012 r.
tutaj
Archives of General Psychiatry, listopad 2012 r. (on-line)
tutaj

poniedziałek, 3 grudnia 2012

Chelatacja – badania skuteczności w stosowaniu u osób z autyzmem

Naukowcy z USA, Nowej Zelandii i Włoch analizowali wyniki pięciu opublikowanych badań dotyczących chelatacji. Dotyczyły one 82 uczestników w wieku od 3 do 14 lat.
Otrzymywali oni ten sposób leczenia, polegający na próbie usuwania metali ciężkich z organizmu, w okresie od 1 do 7 miesięcy.
Z pięciu badań cztery wykazały mieszane rezultaty – pozytywne i negatywne skutki dla każdego z uczestników. W jednym wszystkie wyniki były pozytywne. Jednak po głębszej analizie autorzy studium odkryli „niedociągnięcia metodologiczne” w procedurze. W kilku badaniach dzieci poddawane były, oprócz chelatacji, licznym zabiegom jednocześnie co uniemożliwia stwierdzenie, czy wyniki pozytywne można przypisać tylko tej metodzie leczenia.
W ankiecie internetowej więcej niż 7 procent rodziców stwierdziło, że próbowało chelatacji w leczeniu swoich dzieci.
Substancje chemiczne stosowane w chelatacji mogą potencjalnie wiązać się z poważnymi skutkami ubocznymi takimi jak: gorączka, wymioty, nadciśnienie, niedociśnienie, zaburzenia rytmu serca i hipokalcemia.
Większość rodziców jednak pragnie niczego nie zaniedbywać i jest gotowa próbować czegoś, co ich zdaniem może pomóc dziecku. Wyniki takich studiów niekoniecznie mają wpływ na ich decyzje. Ilość przebadanych pod kątem skuteczności chelatacji dzieci jest jeszcze stosunkowo mała i może to stanowić zachętę do dalszych badań. Autorzy tej analizy mają nadzieję, że przyczyni się ona do dokonywania świadomych wyborów metody leczenia dzieci z autyzmem.

Źródła:
ScienceDaily, 29 listopada 2012 r.
tutaj
Research in Autism Spectrum Disorders, vol. 7(1), styczeń 2013 r.
tutaj

poniedziałek, 26 listopada 2012

Diagnostyka różnicowa nietolerancji pokarmowych

Niedawno pisałem o badaniach dotyczących wrażliwości na pszenicę jako formy nietolerancji pokarmowej. Dzisiaj chciałbym rozwinąć ten temat pokazując pracę sprzed ponad trzech lat, która traktuje o nietolerancjach pokarmowych i ich diagnozowaniu w populacji ogólnej. Chcę oddać honor Teresie Binstock, która po raz kolejny odnalazła w sieci bardzo ciekawe badania, godne rozpowszechniania. Ponad 20 procent ludności w krajach uprzemysłowionych cierpi na nietolerancję pokarmową lub alergię pokarmową. Badacze z Friedrich-Alexander-Universität (Erlangen-Nürnberg) analizowali bazy danych, które dotyczyły przewlekłych stanów zapalnych i alergii.
Określenie nietolerancji pokarmowej stosuje się do opisania objawów związanych z żywnością o różnej etiologii.
Jeśli przyczyna objawów jest nieznana, należy przede wszystkim rozważyć czynniki nie związane z układem immunologicznym i wykonać badania w tym kierunku. Następnie można przeprowadzić zróżnicowaną diagnozę do wykrywania ogólnoustrojowych lub miejscowych alergii.
Większość przypadków nietolerancji pokarmowej (15-20 procent) ma przyczyny nie związane z układem immunologicznym.
Jest cała gama powodów tego stanu, od reakcji pseudoalergicznych, przez salicylany, aminy biogenne, siarczyny, glutaminian sodu, barwniki, konserwanty, substancje słodzące, enzymopatie, przewlekłe infekcje, po reakcje psychosomatyczne, które są związane z nietolerancją pokarmową.

Z badań wynika, że rozpowszechnienie rzeczywistej alergii pokarmowej, jako reakcji immunologicznej, to u dorosłych 2-5 procent, natomiast u małych dzieci 5-10 procent populacji.
Autorzy sugerują, że w rozpoznawaniu tego typu zaburzeń powinien być stosowany interdyscyplinarny algorytm diagnostyczny.

Źródła:
Deutsches Ärzteblatt International, 22 maja 2009 r., vol. 106 (21)
tutaj

całość (.pdf)
tutaj

poniedziałek, 19 listopada 2012

Obrazowanie mózgu a diagnozowanie autyzmu: to nie takie proste, jak by się wydawało

Bardzo ciekawy artykuł ukazał się w listopadzie w czasopiśmie Nature. Nicholas Lange (Harvard Medical School, Boston), używając przewrotnego określenia „obrazowanie autyzmu”, zastanawia się nad przydatnością technik obrazowania mózgu w procesie diagnozowania zaburzeń ze spektrum autyzmu. O tego typu badaniach donosiłem wielokrotnie – wpisy na ten temat można znaleźć klikając etykietę MRI.

Lange uważa, że techniki tego typu mają swoje miejsce w różnicowaniu, ale nie mogą być decydujące, ponieważ autyzm nie jest wciąż chorobą o określonych, biologicznie zdefiniowanych podstawach. Pomagają one oczywiście zrozumieć ten rodzaj zaburzeń.
Wolumetryczne (objętościowe) badania MRI pokazują, że ok. 1 na 5 dzieci z autyzmem przejawia w pierwszych miesiącach życia powiększenie mózgu, które normalizuje się do 18 miesiąca życia.
O takich badaniach pisałem we wrześniu 2011 r.
Funkcjonalne MRI pomaga zrozumieć jak działa mózg osoby z autyzmem podczas interakcji społecznych oraz oglądania filmów z intensywnym kontekstem społecznym.
Pozytonowa emisyjna tomografia komputerowa (PET) pokazuje różnice w rozmieszczeniu receptorów serotoniny i dopaminy oraz mówi o zmieniającej się roli serotoniny w mózgach osób z autyzmem w porównaniu ze zdrowymi. Można też uzyskać wtedy pewne wskazówki co do skuteczności leczenia farmakologicznego. Spektroskopia rezonansu magnetycznego również może okazać się pomocna w leczeniu, na przykład w szacowaniu różnic poziomu neurotransmiterów: kwasu glutaminowego (glutaminianu) i kwasu gamma-aminomasłowego (GABA). Sporym zainteresowaniem czytelników bloga cieszą się wpisy na temat Arbaclofenu (STX209), który to lek ma odgrywać właśnie rolę w regulowaniu równowagi pobudzenia-hamowania w procesach neurotransmisji.
Zdaniem autora potrzebne są duże, długoterminowe i wieloośrodkowe badania w celu identyfikacji unikalnych, fizycznych cech mózgu osoby z autyzmem. Należy zwrócić szczególną uwagę na różnice w genetyce, fizjologii, profilu immunologicznym, procesach neurochemicznych i połączeniach nerwowych pomiędzy osobami z autyzmem a osobami z innymi zaburzeniami rozwojowymi oraz zdrowymi.


Źródła:
Nature, vol. 491 (7422), 01 listopada 2012 r. (on-line: 31.10.2012)
ScienceDaily, 01 listopada 2012 r.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Słabe zdolności językowe u dzieci z autyzmem w badaniach MRI

Badacze z Carnegie Mellon University (Pittsburgh, USA) prosili dzieci z autyzmem oraz dzieci o typowym rozwoju, aby określiły, na którym z dwóch obrazków chłopiec jest zły – niezadowolony (osąd społeczny – perspektywa emocjonalna) oraz na którym z dwóch jest on na zewnątrz (osąd fizyczny – perspektywa poznawcza).
Obie grupy z powodzeniem wykonały zadanie, ale dzieci z autyzmem wykazały mniejszą aktywność mózgu (badaną przy pomocy obrazowania MRI) w obszarach związanych z umiejętnościami społecznymi i językowymi w czasie ćwiczenia.
Pomimo tego, że język nie był wykorzystywany w czasie badania, u dzieci zdrowych językowe obszary mózgu były zaangażowane podczas podejmowania przez nie decyzji.
Zdaniem autorów wyniki potwierdzają hipotezę, że dzieci z autyzmem mogą rozpoznać nieodpowiednie społecznie zachowanie, ale mają trudności z wykorzystaniem języka mówionego, aby wyjaśnić, dlaczego za takie jest ono uważane. Sugerują one, że zmniejszone użycie języka może również utrudniać generalizację, uogólnianie przez nie przyswajanej wiedzy.

PloS ONE, 17 października 2012 r.
ScienceDaily, 17 października 2012 r.

poniedziałek, 5 listopada 2012

Wczesna interwencja pomaga normalizować aktywność mózgu u 18-miesięcznych dzieci z autyzmem

Poprzednie badanie wykazało, że stosowanie modelu wczesnej interwencji behawioralnej Early Start Denver Model (ESDM) u dzieci z autyzmem powoduje wzrost możliwości umysłowych, zdolności językowych i społecznych oraz zachowań adaptacyjnych.

ESDM – to metoda, która łączy podejście oparte na zabawie relacyjnej z metodami uczenia na podstawie analizy behawioralnej.

Poniższe wyniki przedstawiają wtórny pomiar rezultatów tamtego badania.
48 dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu w wieku 18-30 miesięcy było poddane terapii ESDM lub terapii zachowań społecznych przez dwa lata. Po interwencji (już w wieku 48-77 mies.) badano aktywność mózgu (EEG) podczas prezentacji twarzy oraz zabawek. Grupę kontrolną stanowiły dzieci zdrowe w podobnym wieku.
Typowe niemowlęta i małe dzieci wykazują zwiększoną aktywność mózgu podczas oglądania bodźców społecznych, podczas gdy dzieci z autyzmem – bodźców nie społecznych.
73 procent dzieci, które były poddane interwencji ESDM, wykazało większą aktywność mózgu podczas oglądania twarzy niż zabawek. Podobnie dzieci zdrowe (71 procent). Większość (64 procent) z adresatów terapii zachowań społecznych wykazała „autystyczny” wzorzec, czyli większą aktywność podczas oglądania przedmiotów niż twarzy. Tylko 5 procent przejawiało aktywność mózgu charakterystyczną dla typowo rozwijających się dzieci.
Ponadto, dzieci po ESDM prezentowały mniej problemów w zachowaniach społeczno-pragmatycznych oraz poprawę umiejętności w komunikacji społecznej (zdolność do inicjowania kontaktów, kontakt wzrokowy i naśladownictwo).
Po raz pierwszy wykazano, że wczesna interwencja behawioralna wpływa na zmiany w mózgu, co wiąże się z poprawą zachowań społecznych u małych dzieci z zaburzeniami ze spektrum autyzmu.

Źródła:
Journal of the American Academy of Child & Adolescent Psychiatry, vol. 51 (11), listopad 2012 r. (on-line: 31 sierpnia 2012 r.)
tutaj
ScienceDaily, 26 października 2012 r.
artykuł o wcześniejszych badaniach po polsku:
Interia.pl, 10 listopada 2010 r.

poniedziałek, 29 października 2012

Badania nad rolą czynników środowiskowych w autyzmie wciąż niedoceniane?

Taki jest wniosek przedstawiony przez Irvę Hertz-Picciotto (University of California, Davis) na międzynarodowym sympozjum w Toronto w ubiegłym tygodniu.
Finansowanie badań w dalszym ciągu koncentruje się na genetyce a wielu naukowców stara się znaleźć czynniki środowiskowe powiązane z nagłym wzrostem diagnoz autyzmu w ciągu ostatnich 20 lat. Prof. Hertz-Picciotto przez ostatnie 10 lat prowadziła w Kalifornii badania 1600 rodzin posiadających dzieci z autyzmem, z innymi zaburzeniami rozwojowymi oraz zdrowe.
Chociaż nie potwierdzono do tej pory ostatecznie żadnych środowiskowych przyczyn autyzmu, ona i jej zespół odkryli pewne ciekawe dane. Zespół badał m. in. materiał biologiczny dzieci – próbki włosów, krwi itp., oraz określał w wywiadach czynniki takie jak dieta i styl życia rodziny, a także stan zdrowia matki.
Jedna z analiz miała na celu sprawdzenie czy dzieci z autyzmem, w odróżnieniu od prawidłowo rozwijających się, mają wyższy poziom toksycznych metali ciężkich. Wygląda na to, że jest odwrotnie: zdrowe dzieci miały nieco wyższy poziom rtęci w organizmie. Jak się okazało, spożywały one większą ilość ryb.
Dzieci, które nie przyswajały prawidłowo kwasu foliowego, i których matki w ogóle nie przyjmowały go we wczesnym okresie ciąży, były siedem razy bardziej narażone na autyzm niż te, które miały dobrze uregulowane wchłanianie, i których matki przyjmowały kwas foliowy.
Mieszkanie w pobliżu autostrady było również skorelowane z większą częstotliwością występowania autyzmu (o podobnych badaniach pisałem w styczniu 2011).
Inne badania, prowadzone przez jednego z uczniów Hertz-Picciotto, pokazują ciekawe wnioski dot. sezonowości: jest mały, ale znaczący związek pomiędzy miesiącem poczęcia dziecka a ryzykiem wystąpienia autyzmu. W badanych przypadkach dzieci poczęte w grudniu, styczniu, lutym lub w marcu miały nieco wyższe ryzyko zachorowania na autyzm.
Ponad trzy i pół roku temu Hertz-Picciotto próbowała wyjaśnić ilościowy skok diagnoz autyzmu zmianami w kryteriach i innymi czynnikami, np. wiekiem matki. Opublikowała badania, w których stwierdza, że czynniki te mogą odpowiadać co najwyżej za połowę przypadków. Wtedy, w 2009 roku, powiedziała dobitnie, że nadszedł czas aby zacząć poszukiwać środowiskowych „winowajców” tego przyrostu.
Badania nad czynnikami środowiskowymi są jeszcze tak mało popularne, ponieważ dużo złego zrobiła kampania antyszczepionkowa po sfałszowanych, wg niej, badaniach pokazujących związek szczepionek z autyzmem.

Źródła:
thestar.com, 25 października 2012 r.
badania wcześniejsze
Environmental Health News, 09 stycznia 2009 r.

poniedziałek, 22 października 2012

Zastosowanie kryteriów DSM-5 dla zaburzeń ze spektrum autyzmu u dzieci z diagnozą całościowych zaburzeń rozwoju według DSM-IV

Zbliża się data (maj 2013) publikacji kryteriów diagnostycznych DSM-5. Nowa propozycja to jedna kategoria diagnostyczna – zaburzenia ze spektrum autyzmu.
Najważniejsze zmiany to utworzenie dwóch zestawów cech podstawowych – zaburzenia komunikacji społecznej i interakcji społecznych oraz ograniczone i powtarzalne zachowania i zainteresowania. DSM-5 reorganizuje objawy w tych obszarach i rozbudowuje o preferencje sensoryczne i awersje. Ponadto nie będzie już wymagane stwierdzenie trudności związanych z autyzmem przed osiągnięciem trzeciego roku życia.

Rodzice nie powinni się martwić, że proponowane zmiany w kryteriach diagnostycznych i ponowna diagnoza autyzmu spowoduje wykluczenie ich dzieci ze specjalistycznej opieki psychiatrycznej i medycznej, twierdzi zespół naukowców z Weill Cornell Medical College (Cornell University, New York).

Krytycy DSM-5 obawiają się, że wśród wykluczonych szczególnie znajdą się dzieci z obecną diagnozą PPD-NOS i zespół Aspergera.
Największe, jak dotąd, i prawdopodobnie najbardziej rygorystyczne badania pokazują, że 91 procent z 4453 dzieci w próbce z diagnozą zaburzeń ze spektrum autyzmu na podstawie kryteriów wg DSM-IV, może otrzymać również diagnozę ASD przy użyciu DSM-5. W opinii autorów kryteria DSM-5 spowodowały zmniejszenie błędów klasyfikacji.
W badaniu wykorzystano trzy duże bazy danych zawierających informacje z różnych okresów życia. Jest to zgodne z nowymi kryteriami, które inaczej operacjonalizują objawy dla osób w różnym wieku.


Źródła:The American Journal of Psychiatry, vol. 169 (10)
01 października 2012 r.
ScienceDaily, 02 października 2012 r.

poniedziałek, 15 października 2012

Wrażliwość na pszenicę nie związana z celiakią – nowa jednostka chorobowa?

Badacze z Włoch postanowili potwierdzić przy pomocy markerów serologicznych i histologicznych istnienie wrażliwości na pszenicę (WS) jako odrębnej jednostki klinicznej.
Analizowano dokumentację osób, u których zdiagnozowano WS a prezentowały objawy zespołu jelita wrażliwego (IBS). Grupę kontrolną stanowili pacjenci z celiakią (CD) i pacjenci z IBS.
Wyłoniły się dwie grupy: pierwsza tylko z wrażliwością na pszenicę, druga z wieloraką nadwrażliwością pokarmową.
W całej grupie pacjentów z WS częściej, niż w grupie kontrolnej z IBS, występowała niedokrwistość, utrata masy ciała, nietolerancja pszenicy – zgłaszana z codziennego doświadczenia, zmiany atopowe i alergie pokarmowe w okresie niemowlęcym.
Ponadto grupa ta przejawiała częściej obecność przeciwciał IgG, jak i IgA przeciwko gliadynie. W ocenie cytometrycznej, występowała także podwyższona aktywacja (pobudzenie) bazofilów. Główną cechą histologiczną pacjentów z WS była infiltracja eozynofilami błony śluzowej okrężnicy i dwunastnicy.

Gliadyna to główny składnik białkowy w glutenowej frakcji pszenicy.
Bazofile – rodzaj białych krwinek odgrywających istotną rolę w reakcji alergicznej.
Eozynofile –inny rodzaj białych krwinek niszczących obce białka, np. alergenne.

Wyniki potwierdzają, że wrażliwość na pszenicę nie związana z celiakią może stanowić odrębną jednostkę chorobową. Autorzy sugerują ponadto istnienie dwóch odrębnych grup osób z tym zaburzeniem. Pierwsza wykazuje cechy bardziej podobne do celiakii, a druga bardziej zbliżone do alergii pokarmowych.

Źródło:
The American Journal of Gastroenterology, 24 lipca 2012 r. (on-line)